środa, 10 lipca 2013

9. W cieniu brata

          Środowy wieczór Nate spędzał przed kominkiem w Pokoju Wspólnym. Siedział na kanapie i wgapiał się w ogień płonący w kominku. Nie był w dobrym nastroju. Właściwie można powiedzieć, że jego nastrój był paskudny. Przez pewien czas próbował zająć się czytaniem podręcznika od eliksirów, w końcu był to jeden z jego ulubionych przedmiotów, jednak coś mu nie szło, nawet na tym nie potrafił się skupić.
- Hej, można się przysiąść? - nagle usłyszał delikatny głos, który tak bardzo lubił.
- Jasne. - wysilił się na uśmiech i przesunął się robiąc miejsce siostrze swojego najlepszego przyjaciela. Kątem oka zauważył, że wyglądała jak zwykle prześlicznie.
- Coś ty dziś taki smutny? - zapytała po chwili zatroskanym tonem.
- Aż tak widać? - mruknął.
- No wiesz, z moich obserwacji wynika, że mój brat i Jake już drugą godzinę szaleją na boisku quidditcha, a ty cały wieczór siedzisz tutaj wgapiając się w ogień. To co jest grane?
- Co tu dużo tłumaczyć... - chłopak rozłożył ręce. - Harry jutro przyjeżdża.
- Będzie miał lekcje? - dziewczyna uśmiechnęła się. - To super!
W odpowiedzi na to Nate spojrzał na nią z powątpiewaniem:
- Chciałabyś mieć lekcje z Teddym?
- No niespecjalnie. - przestała się uśmiechać. - Ale wiesz, twój brat, on jest bardzo w porządku. Nie rozumiem czemu tak cię drażni. Z tego co go znam to nie pamiętam, żeby kiedykolwiek się przechwalał albo wywyższał z powodu tego co zrobił dla świata czarodziejów.
- No niby nie, ale wszyscy inni...
- Nate, a co cię obchodzą inni? Może powinieneś porozmawiać z nim na spokojnie? Powiedzieć mu co cię denerwuje. Unikanie go tylko pogarsza sprawę, w końcu to twój brat.
- Nie masz pojęcia jak to jest żyć w cieniu wielkiego brata, którego każdy zna i podziwia... - pokręcił smutno głową. - Poza tym między tobą, a Teddym jest tylko rok różnicy, a Harry jest ode mnie starszy osiemnaście lat.
- Może jednak trochę mam o tym pojęcie, w końcu znamy się tak właściwie od zawsze. Nieraz widziałam was razem i wiem, że zależy mu na was: tobie i Thalii.
- Może i tak...
- Pogadaj z nim. - poklepała go po ramieniu.
- Cześć gołąbeczki! - ich rozmowę przerwał radosny głos Blacka. - Wszędzie was szukaliśmy.
- Powiem wam, że nawet się zmęczyłem. - Teddy rozsiadł się na fotelu przy kanapie, na której siedzieli Nate i Cassia.



- Yyy... - Harry, mimo że był pewnie najbardziej znanym czarodziejem na świecie, a także od pewnego czasu był szefem Biura Aurorów, nie przepadał za publicznymi wystąpieniami, a lekcja z uczniami piątego roku w Hogwarcie niewątpliwie do takowych się zaliczała. - Hmm... jesteście w piątej klasie, zatem w tym roku czekają was SUMy, więc czas najwyższy abyście zastanowili się nad wyborem przyszłego zawodu. Opiekunowie waszych Domów na pewno jeszcze będą z wami rozmawiać na ten temat. Ja postanowiłem trochę przybliżyć wam zawód aurora: kim w ogóle jest auror, na czym polega jego praca, jakie umiejętności powinien posiadać i tym podobne. Generalnie naszym głównym zadaniem jest czuwanie nad bezpieczeństwem społeczności czarodziejskiej. To szerokie pojęcie czuwania nad bezpieczeństwem składa się z wielu elementów, takich jak: ściganie czarodziejskich przestępców, ochrona czarodziejskiego rządu, chronimy także mugoli przed czarodziejami, a także pilnujemy, by nie dowiedzieli się o magii i naszym istnieniu. Widzicie zatem, że są to dość różnorodne działania. Z tym wiążą się dość wysokie wymagania dla pragnących wstąpić w szeregi aurorów. Jeśli ktoś z was jest zainteresowany tym zawodem to powinien zacząć od zdania SUMów z obrony przed czarną magią, transmutacji, zaklęć, zielarstwa oraz eliksirów. Tak, wiem, że te przedmioty nie są łatwe. Dla mnie największym problemem były eliksiry. Zdałem je na powyżej oczekiwań, jednak ówczesny nauczyciel przyjmował do dalszej nauki wyłącznie osoby z wybitnym. Kontynuowałem ten przedmiot tylko dlatego, że wtedy właśnie zmienił się nasz nauczyciel, wrócił z emerytury , uczący was do tej pory, profesor Slughorn. Jak pewnie wiecie, a jeśli nie wiecie, to wkrótce będzie o tym mowa, u profesora Slughorna wystarczy mieć powyżej oczekiwań by móc dalej uczyć się u niego. Dość prywaty, wróćmy do zawodu aurora... owutemy także zdajecie z przedmiotów, które przed chwilą wam wymieniłem, a następnie przystępujecie do testów sprawnościowych. I chodzi tu nie tylko o sprawność fizyczną, ale także psychiczną. Między innymi odporność na stres, silne zdenerwowanie, umiejętność zachowania zimnej krwi, gdy sytuacja tego wymaga. Jeśli testy wypadną pozytywnie, to dostajecie się na szkolenie dla aurorów, które trwa dwa lata. Po jego ukończeniu zostajecie aurorami i rozpoczynacie praktykę w naszym Biurze. Jakieś pytania? - rozejrzał się po klasie. Ku jego zadowoleniu wszyscy wydawali się być skupieni na tym co mówił, nawet Ślizgoni. Zapadła zupełna cisza, w końcu kilka osób podniosło ręce. - No proszę, pan Bones.
- Czy te testy sprawnościowe są bardzo trudne? - Oliver Bones był bratankiem Susan Bones, która niegdyś była jednym z członków Gwardii Dumbledore'a, założonej właśnie przez Harry'ego. W przeciwieństwie do reszty rodziny trafił on do Ravenclawu, z początku było to dla wszystkich dość dużym zdziwieniem, później jednak, w miarę upływu lat, okazał się jednym z najzdolniejszych uczniów Hogwartu.
- Hmm... no wiadomo dla jednych są one łatwe, dla innych trudne, jak każde testy. Jednak myślę, że raczej ciężko je zdać, po kandydatach na aurorów oczekuje się dużo i błędy w tym zawodzie są niedopuszczalne. Tak, panno Lupin? Heh, nie mam pojęcia co to za pytanie z twojej strony, zapewne jesteś nieźle zorientowana w temacie, ze względu na Tonks.
- No tak. - uśmiechnęła się córka aurorki. - Jednak chciałam zapytać o to co dla pana najtrudniejsze jest w tym zawodzie.
- Dla mnie osobiście zawsze najgorsze było warzenie eliksirów, które nieraz są mi jednak potrzebne. Zdarza się, że wtedy muszę prosić kogoś innego o pomoc. Nie ukrywam, że nigdy nie miałem do tego talentu.
- Czy ten zawód jest bardzo niebezpieczny? - to pytanie zadała Olivia Davies z Ravenclawu.
- Oczywiście, że jest niebezpieczny. Wiadomo, że naszym obowiązkiem jest walka z przestępczością, jakby to powiedzieli mugole, tak więc różnych rzeczy można się spodziewać na akcjach. Obecnie jednak jest to znacznie bezpieczniejszy zawód niż niegdyś, podczas Wojen Czarodziejów, bez porównania bezpieczniejszy. Jeszcze jakieś pytania?

          Reszta lekcji minęła na zadawaniu najróżniejszych pytań Harry'emu. Potter odwiedzał Hogwart co jakiś czas i przeprowadzał kilka lekcji, na koniec których zawsze można było zadawać mu różne pytania, jednak Victoire nigdy o nic się nie pytała. Nie widziała takiej potrzeby, gdyż jak chciała to mogła to zrobić podczas licznych odwiedzin lub podczas wakacji, które często spędzała u wujka Harry'ego i cioci Ginny. Wychodząc z klasy, ku swojemu zdziwieniu ujrzała Nate'a czekającego pod drzwiami:
- Nate! Cześć, co ty tu robisz? - zapytała. - Nie masz teraz czasem transmutacji?
- No właściwie to mam.- odparł chłopak.- Ale powiedziałem McGonagall, że muszę w tym czasie coś załatwić i że nadrobię materiał.
- Aaa...
- No dobra, to ja lecę załatwiać to co mam do załatwienia. - Potter wyglądał na nieco zdenerwowanego.
- Aaa... no okej, dobra ja mykam, bo zaraz mam zaklęcia. - Weasley już też się trochę spieszyło, bo mimo wszystko Flitwick nie lubił spóźnialskich.- Do zobaczenia później.


- Harry, masz chwilkę? - zapytał niepewnie młodszy Potter, gdy już sala obrony przed czarną magią opustoszała.
- Tak, akurat następne zajęcia mam dopiero po obiedzie. - starszy brat spojrzał ze zdziwieniem na Nate'a. - A ty przypadkiem nie masz teraz jakiś zajęć?
- Można powiedzieć, że się zwolniłem.
- No ok, to może przejdziemy do gabinetu Remusa? Remus jest w Jarze, spędza dzień z Tonks i Andromedą.
Nate kiwnął głową i w milczeniu przeszli do pomieszczenia znajdującego się za salą obrony. Gabinet urządzony był podobnie jak w czasie, gdy jeszcze Harry chodził do Hogwartu i Lupin przez rok uczył go tego przedmiotu.
- Coś się stało? - zapytał w końcu, gdy już się rozsiadł na fotelu profesora, zmartwiony Harry. - Wyglądasz na zdenerwowanego.
- Właściwe to nic się nie stało. - stwierdził Nate siadając naprzeciwko. - Po prostu chciałem z tobą pogadać.
- W porządku. - pokiwał głową auror. - Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć. Obojętnie czy chcesz tylko pogadać, czy też chcesz konkretnej pomocy.
- Dzięki brat. - młodszy przeczesał dłonią włosy. - Wiesz zawsze byłeś super bratem, zarówno ja, jak i Thalia nigdy nie mogliśmy się skarżyć. Mimo że nie pamiętam czasów, gdy z nami mieszkałeś, to później zawsze znalazłeś czas by nas odwiedzić, chociaż chwilę pobawić się z nami albo chociaż pogadać. Dlatego naprawdę jest mi głupio z powodu tego, co chcę ci powiedzieć.
Harry nawet nie drgnął, cały czas z uwagą przysłuchiwał się temu, co mówi jego młodszy brat.
- Naprawdę nie wiem jak to powiedzieć. - kontynuował Nate. - Hmm... średnio sobie radzę z... hmm... twoją sławą. - w końcu wydusił patrząc w zdenerwowaniu na reakcję brata, który tylko skinął głową dając mu znak, żeby mówił dalej. - Wszyscy mówią jaki to mój starszy brat jest wspaniały, jak to ocalił cały świat czarodziejów, jakim był wspaniałym szukającym, że jest jednym z najlepszych aurorów tego stulecia, tym podobnie... Ile osób chce zdobyć ode mnie twój autograf... albo przeze mnie poznać ciebie... skąd mogę wiedzieć czy ludzie lubią mnie naprawdę, czy lubią mnie tylko dlatego, że jestem twoim bratem? Przepraszam cię Harry, ale to mnie strasznie męczy. - spuścił wzrok na swoje kolana jakoś nie chciał teraz widzieć jego miny. Na pewno sprawił bratu przykrość.
- Nate, spójrz na mnie. - powiedział w końcu Harry i po chwili wahania chłopak podniósł wzrok i napotkał spojrzenie zielonych oczu, takich samych jak jego własne. - Nie jestem na ciebie zły, czy coś w tym stylu, wcale się nie dziwię, że cię to przytłacza. Uwierz mi, że mnie także.
Nate zrobił wielkie oczy. Tego się nie spodziewał. Myślał, że nie ma rzeczy, która mogłaby zdołować jego doskonałego brata.
- Poważnie mówię. - Harry przeczesał włosy w ten sam sposób, w jaki zrobił to chwilę wcześniej Nate. - Nieraz zastanawiam się czy ludzie są ze mną szczerzy, czy nie chwalą się później swoją znajomością z Wybrańcem. - wymawiając to ostatnie słowo palcami pokazał cudzysłów. - Na szczęście mam grono sprawdzonych przyjaciół, którym ufam bezgranicznie, no i was, moją rodzinę. Zresztą ty również masz to wszystko, innymi się nie przejmuj, ja też staram się tak robić, bo naprawdę można dostać przez to niezłego kręćka. A poza tym nieustannie martwię się co się stanie, jeśli śmierciożercy powrócą. Jak myślisz kogo najpierw zaatakują? To jest najgorsze...
- Czyli to prawda? Coś się szykuje?
- Mam jakieś dziwne przeczucia, że niedługo skończą się te spokojne czasy. - westchnął starszy Potter. - Nic nie trwa wiecznie, nawet pokój. Póki co tym się nie przejmuj, zostaw to mi na głowie. Ty musisz najpierw skupić się na nauce młody. Jak skończysz szkołę i zapiszesz się do aurorów, to wtedy pogadamy. - mrugnął do rozmówcy.
- Raczej nie. - Nate ze śmiechem pokręcił głową. - Brat jako szef? Wielkie dzięki, raczej się tam nie wybieram.
- Nie? Szkoda, myślę, że wspólna praca mogłaby być ciekawym doświadczeniem.
- Tak i ci wszyscy ludzie twierdzący, że dostałem pracę po znajomości... Serio Harry, nigdy nie przeszło mi przez myśl, żeby wybrać się do Biura Aurorów, zawsze widziałem więcej argumentów przeciwko temu niż zalet tego pomysłu.
- To co chcesz robić po Hogwarcie? - zapytał zaciekawiony Harry. Dawno nie miał okazji odbyć takiej szczerej rozmowy z młodszym bratem.
- Zastanawiam się nad zostaniem magomedykiem. - wyznał po chwili chłopak. - Nie jestem najgorszy w eliksirach, z zielarstwa też mi całkiem dobrze idzie.
- A poza tym ktoś musi łatać aurorów po tych ich wszystkich misjach, prawda? - zaśmiał się szef Biura Aurorów. - Moim zdaniem to świetny pomysł.
- Serio? Bałem się, że będziesz się upierał przy tym Biurze...
- Coś ty, skoro wiesz, że byś się tam nie czuł to czemu mam cię zmuszać? - pokręcił głową. - Zresztą jak już powiedziałem magomedycy także są bardzo potrzebni.
- Dzięki Harry. - Nate uśmiechnął się pod nosem, po czym dodał. - Wiesz... tak właściwie pewna osoba poradziła mi, żebym z tobą pogadał i chyba powinienem jej podziękować. Dawno nie czułem się taki spokojny.
- Ja też cieszę się, że wyjaśniliśmy sobie wszystko. - stwierdził Harry. - Chyba powinieneś podziękować tej osobie. - uśmiechnął się zawadiacko mając pewne przypuszczenia co do tożsamości tej osoby. - Masz jakieś zajęcia jeszcze przed obiadem?
- Nie. - chłopak pokręcił głową.
- To może napijesz się herbaty? - zaproponował starszy Potter. - Posiedzimy tu sobie i jeszcze pogadamy.
- Chętnie. - uśmiechnął się młody przyjmując zaproszenie.