czwartek, 9 listopada 2017

26. Układanka


- To jest nasze dormitorium, a tam twoje łóżko - mówiła śliczna blondynka, która przedstawiła się jako jej najlepsza przyjaciółka, Victoire. Cassia cały czas miała mętlik w głowie, nie wiedziała kim są otaczający ją ludzie, ani gdzie się znajduje. Mimo to pani Pomfrey postanowiła wypuścić ją ze Skrzydła Szpitalnego. Uznała, że stan dziewczyny jest na tyle stabilny, że wystarczy jak będzie się raz w tygodniu przychodziła do Skrzydła Szpitalnego na badania. Poza tym zdaniem pielęgniarki powrót do zwykłych czynności może pomóc wrócić wspomnieniom Cassii.
- Ładnie tu - odpowiedziała Lupin. Nie bardzo wiedziała co powiedzieć. Wyglądało na to, że wszyscy wokół znali ją, tylko ona kompletnie nie miała pojęcia kim są otaczający ją ludzie, ani nawet kim ona sama jest. Starała się jakoś uporządkować w swojej głowie kawałki tej układanki jaką teraz stanowiły dla niej jej wspomnienia. Minęły trzy dni odkąd się obudziła w Skrzydle Szpitalnym, przez ten czas pielęgniarka, pani Pomfrey, o ile Cassia dobrze pamiętała, za dużo tych imion miała naraz do zapamiętania, badała ją, chcąc się upewnić, że poza utratą pamięci z organizmem dziewczyny jest wszystko w porządku oraz chcąc znaleźć jakiś sposób na przywrócenie jej wspomnień. Przez te trzy dni Cassia starała się dowiedzieć jak największej ilości rzeczy o swoim życiu. Każdemu zadawała całą masę pytań chcąc uzbierać jak najwięcej puzzli do swojej układanki. Dowiedziała się co nieco o swojej rodzinie, jej mama, która niemal jej nie odstępowała przez te trzy dni, jest aurorem, z kolei jej tata uczy w tej szkole, która nazywa się Hogwart. Tata także prawie cały czas był przy niej. Chociaż nie pamiętała ich czuła, że to są jej rodzice, przede wszystkim okazywali jej to swoim zachowaniem. Oboje widocznie zmartwieni siedzieli przy jej łóżku i cierpliwie odpowiadali na jej niezliczone pytania. Miała też brata, Teddy’ego, który był rok starszy i strasznie śmieszny. Niemal ciągle starał się ją rozśmieszyć, opowiadał jej o psotach, jakie razem robili rodzicom oraz jakie razem z przyjaciółmi robił w Hogwarcie. Jego dwaj najlepsi przyjaciele, Jake i Nate też ją odwiedzali, wydawało jej się, że ją też lubili. Ponadto jej brat chodził z Victoire, natomiast dziewczyną Jake’a była jej druga przyjaciółka, Julie. Od niej uzyskała sporo informacji, z tego co zauważyła, Julie bardzo lubiła dużo mówić i chętnie odpowiadała na jej pytania dorzucając dużo faktów od siebie.
- Mieszkamy tu jeszcze z dwiema dziewczynami - mówiła właśnie Julie. - Obie są całkiem sympatyczne, chociaż jakoś nie trzymamy się razem. Częściej spędzamy czas z twoim bratem i jego przyjaciółmi.
- Nie pytałam jeszcze o to jak to wyszło, że jesteś z Jake’em, a ty - spojrzała na Weasley. - z moim bratem.
- Hmm… z Jake’em i mną zaczęło się od tego, że Jake zaczął więcej zaglądać do biblioteki. Oczywiście później okazało się, że wcale nie przychodził tam się uczyć - z uśmiechem pokręciła głową.
W tym momencie Victoire parsknęła śmiechem:
- Uczący się Black… jak mogłaś od początku nie poznać, że coś jest nie tak?
Julie spiorunowała ją wzrokiem, po czym kontynuowała, natomiast Cassia patrząc na nie obie doszła do wniosku, że wcale się nie dziwi, że się z nimi zaprzyjaźniła.
- W każdym bądź razie przysiadał się do mnie ze stertą książek i udawał, że je czyta. No i ta nauka zwykle kończyła się tym, że rozmawialiśmy aż do zamknięcia biblioteki. Aż pewnego dnia zapytał, czy się z nim umówię. Miałam wiele wątpliwości. To szkolny podrywacz, poza tym Vicki w tym czasie cięta na całą ich trójkę, no i tyyy… - w tym momencie przerwała widząc ostrzegawcze spojrzenie Weasley, co nie umknęło uwadze Cassii. - Po prostu było dużo rzeczy na nie. Mimo to po dłuższych przemyśleniach stwierdziłam, że dam mu szansę, no i potem jakoś tak wyszło. Natomiast Vicki i twój brat…
- ... to dłuższa historia - weszła jej w słowo blondynka. - Dużo kłótni, bardzo dużo, często o głupoty, aż w końcu spotkałam większego palanta niż Teddy i wtedy stwierdziłam, że twój brat nie jest taki zły. No i nie bez znaczenia był też fakt, że kiedy zaczął się umawiać z inną dziewczyną byłam strasznie zazdrosna…
- Ha! - na twarzy Julie widniał szeroki uśmiech. - W końcu to przyznałaś! Wiesz, Cassia, to jest akurat fakt, którego nasza przyjaciółka nigdy nam nie wyjawiła. Zawsze jak widziała ich razem udawała, że wszystko jest w porządku.
W odpowiedzi Lupin tylko się uśmiechnęła. Była ciekawa drugiej strony tej historii, przy okazji będzie musiała zapytać o to Teddy’ego. Wyglądało na to, że jej życie było całkiem w porządku. Z tego co zaobserwowała miała kochającą rodzinę, ciekawa była jeszcze swojej młodszej siostry, której póki co nie widziała, rodzice wyjaśnili jej, że Andy jest bardzo wrażliwa i lepiej nie mówić jej co się stało. Mimo zawodu, bo bardzo chciała ją zobaczyć, zrozumiała. Zresztą Cassia widząc jak wszyscy wokół niej traktują ją jak jajko, z którym trzeba bardzo ostrożnie się obchodzić, nie chciała sprawiać im więcej problemów i zmartwień niż już sprawiła. Ponadto miała sympatycznych przyjaciół. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. Dobrze wiedziała, że nie ma co oceniać ludzi, których prawie się nie zna, ale kiedy zapytała ich jak długo się znają i okazało się, że wszystkich zna od urodzenia, z wyjątkiem Julie, którą poznała w pierwszy dzień szkoły to po tym domyślała się, że naprawdę może na nich liczyć. W końcu gdyby było coś nie tak, nie przyjaźniliby się tyle lat.
- Chyba czas już iść na kolację - stwierdziła Victoire nie chcąc drążyć tematu zazdrości.
- Faktycznie, zaraz kolacja - pokiwała głową Julie. - Idziemy? - zwróciła się do Cassii, która nadal była pogrążona w swoich myślach.
- Tak, tak. - odparła Lupin. - Nie mogę się doczekać aż zobaczę Wielką Salę, jestem ciekawa, czy rzeczywiście jest taka piękna jak opowiadałyście.


Tymczasem Teddy i Nate siedzieli przed kominkiem w Pokoju Wspólnym i rozmawiali:
- Nie rozumiem, dlaczego nie chcesz, żeby Cass dowiedziała się, że byliście razem - Teddy był zirytowany pomysłem Nate’a. Generalnie od czasu wypadku Cassii łatwo go było zirytować. Bardzo się o nią martwił, mimo że starał się zachowywać spokój i przy niej zachowywać się jak zwykle, a nawet jeszcze bardziej robić z siebie błazna niż zazwyczaj. I teraz był zły na przyjaciela, że ten jeszcze bardziej komplikował sprawę. - No, powiedz mi, dlaczego?
- Teddy, wiesz jak było ostatnimi czasy.... - Nate wyglądał na naprawdę przybitego. - Praktycznie ze mną zerwała po tej aferze z Kaliną. A teraz nie pamięta tego, a ja nie mam pojęcia co robić. Martwię się, cholernie się martwię… Też się czujesz taki bezradny?
- Niestety... ale nic nie możemy zrobić. Ciężko mi to mówić, ale pozostaje nam jedynie czekać aż jej wspomnienia wrócą.
- Ale jak długo? - powiedział podniesionym głosem Potter.
- Też chciałbym to wiedzieć… - Lupin zamyślił się chwilę. - Wiesz co, chyba wiem co możemy zrobić…
- Co? - w oczach byłego chłopaka Cassii zabłysła nadzieja.
- Dorwać tego skurwiela, który jej to zrobił. - odparł ze stanowczością w głosie Ted.
- Myślisz, że to nie był przypadek?
- Daj spokój Nate… Nie bądź dzieckiem, ktoś przypadkiem rzucił na nią klątwę, wskutek której na długo straciła przytomność, po czym obudziła się bez pamięci?
- Ale kto…i dlaczego chciałby ją skrzywdzić? Cassię… słodką Cassię, która nigdy nikomu nic nie zrobiła… - zastanawiał się głośno Nate łamiącym głosem.
- Tego właśnie musimy się dowiedzieć, przyjacielu. - odparł Teddy wracając do maski spokoju, gdyż właśnie zobaczył na schodach prowadzących do dormitoriów dziewcząt swoją siostrę i jej przyjaciółki.